sukienka dla Hani na "specjalną okazję"


     Hania potrzebowała sukienki. Takiej - wiecie - na tak zwaną "specjalną okazję". Bardzo chciałam, aby wyszło skromnie i elegancko a do tego miałam ogromną ochotę na "romans" z tiulem. Po kilku godzinach szycia, doszywania, poprawiania i ulepszania tego, co mi wyobraźnia podpowiadała - powstała sukienka.

     Sukienkę szyłam biorąc za wzór jedną z sukienek, które dostaliśmy od znajomych po ich dzieciach. Odrysowałam karczek, rękawki (tutaj dużo prób i błędów), dół miał być marszczony i łączyć ze sobą warstwę tiulu (bardziej marszczona) i cienkiej dzianiny (mniej marszczona). Z przodu przyszyłam mały guziczek w kształcie serduszka (na pierwszym zdjęciu Hania ma wersję "beta" - za długi rękaw i brak guziczka).

 

     Aby ułatwić wkładanie przez głowę zrobiłam z tyłu rozcięcie zapinane na zatrzaski. 


     I zdjęcia w pełnej krasie :) Mały łobuz był zachwycony głownie ilością tiulu - dawno tak się nie "naszarpała", jak tego dnia :) Można więc uznać, że sukienka miała również funkcję zabawki :)




 Tiul i dzianinę wykończyłam ściegiem rolującym. Na rękawku zrobiłam ścieg ozdobny:


A do kompletu uszyłam jeszcze majteczki. Nie wypadało przecież iść z "gołą pieluchą" :)


     I tak przy okazji, chciałabym napisać kilka słów o pewnym kościele. Kościół ten to parafia św. Michała Archanioła w Warszawie mieszcząca się przy ulicy Głębockiej. W parafii tej służą niesamowici, ciepli, mili, dobrzy księża. Księża, którzy nie widzą problemu w tym, że jeden z rodziców jest osobą niewierzącą, którzy nie próbują nikogo (w tym wypadku mnie :) ) nawracać na siłę. Zarówno w przypadku ślubu, jak i chrztu wystąpiłam w charakterze - hm - gościa? Osoby towarzyszącej? Jakkolwiek by tego nie nazwać - nie czułam się w żaden sposób potępiona. Nie czułam, żebym przekraczała swoje granice, łamała jakiekolwiek zasady, robiła coś na siłę, wbrew sobie. Chciałabym bardzo, aby tak właśnie wyglądały kościoły, aby taki był stosunek księży do ludzi. Bo przecież o to chodzi, abyśmy się nawzajem szanowali. :)

2 comments:

  1. Sukienusia wyszła ślicznie! Mała wygląda przesłodko :)

    Bardzo cieszy mnie to, co napisałaś, bo tyle teraz złego się dzieje w kościele, że aż przykro człowiekowi jest jak się naczyta.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  2. Kiecka boska - jednak wychodzi na to że czy kobieta ma rok, dwadzieścia czy pięćdziesiąt - tiul zawsze cieszy :D

    ReplyDelete