Wiecie co jest najfajniejsze w szyciu dla dzieci? To, że maluchy nie patrzą na modę, aktualne trendy, powtarzalność wzorów i produktów. Sukienka z poprzedniego posta nie podbiła serca Hani, choć moim zdaniem wygląda w niej szałowo. Ale nie jest kolorowo, nie jest dziecięco. Za to dresik... :) Miś goni misia. Gdy mała zobaczyła ten materiał (kupiony zresztą na warsztaty szycia dla dzieci) nie było mowy o zaniesieniu ich do pracowni. "Uszyjesz mi coś z tego materiałku mamusiu?" (tu wielkie oczy a'la kot ze Shreka). No i weź człowieku nie uszyj. :)