Wpadłam w coś na kształt "przedświątecznego szału szycia" :). Głównie dlatego, że Hania ni z tego ni z owego powiedziała "Mamo, uszyjesz mi taką spódniczkę, która się kręci tak moooocno?!". To zaskoczyło mnie tak bardzo, że po 15 minutach miała pierwszą mini - spódniczkę z koła. Po kolejnych 15 minutach powstała druga a później trzecia, już większa, w wersji dla mnie, bo pomyślałam sobie, że będzie urocze, jeśli na Wigilię ubierzemy się tak samo. To pewnie oklepany temat, ale dla nas nowość, mała cieszyła się z tego tak bardzo, że byłam naprawdę wzruszona :)
Spódniczki wykończyłam owerlokiem. Wersję dla małej szyłam ściegiem wąskim, wersję moją - szerokim. Użyłam kontrastowych, ciemnogranatowych nici (pasowały do bluzek, które założyłyśmy :) ).
Tu zdjęcia z przymiarki :)
Do kompletu do granatowej spódniczki uszyłam jeszcze bluzę-tunikę z aplikacją wyciętą z bawełnianej tkaniny. Mała ją uwielbia, dziś nie chciała jej zdjąć przed spaniem (wymiana na piżamę z Myszką Miki okazała się mało atrakcyjna ;) ).
Zrobiłam pewien eksperyment, polegający na zmniejszeniu naprężenia lewej igły w owerloku. Chciałam uzyskać efekt "drabinki", który podpatrzyłam w jednej z kupionych bluzek. Nie podoba mi się efekt tego eksperymentu, wygląda to raczej na źle wyregulowaną maszynę a nie celowy zabieg. Więcej nie spróbuję :)
Ślicznie razem w tych spódniczkach wyglądacie :)
ReplyDelete:) Dzięujemy!
DeleteFajny pomysł :) Bardzo mi się podoba jak razem wyglądacie!
ReplyDeleteDziękujemy! Najbardziej "rozczulone" były babcie :)
Delete